
Gminne obchody 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce okazały się tu niezwykle wyjątkowym przedsięwzięciem. W Teresinie odbyły się pod hasłem „Przystanek PRL”.
– Panie, pan tu nie stał! – zwracał uwagę jeden z kolejkowiczów innemu, zaś w głosie bufetowej słychać charakterystyczną arogancję – Jak się będzie tak wydzierał, to nic nie dostanie, spokój ma być! – krzyczy za bufetu.
To nie scena z filmu Barei. Tylko sytuacja zainscenizowana na dworcu kolejowym w Teresinie w ubiegły wtorek, 13 grudnia.
Powrót do PRL
Starsi na chwilę powrócili do przeszłości, dla młodych była to żywa lekcja historii. Dworzec PKP na jeden dzień zamienił się w peerelowską stację. Od rana na przydworcowy parking zjeżdżały relikty minionej epoki: syrenka, fiat 125p, żuk czy „maluch”. Pojawił się też milicyjny patrol, który przyjechał „na kogutach” służbowym fiatem. Odtąd panowie w niebieskich uniformach bacznie obserwowali przechodniów. Doszło nawet do aresztowania, bo u jednego z zatrzymanych do kontroli kierowców znaleźli tzw. „bibułę propagandową”. Zakutego w kajdany wywieźli prawdopodobnie do Białołęki. To oczywiście kolejna z zaaranżowanych scenek, jakie przygotowali organizatorzy obchodów.
Wiele atrakcji – pełnych charakterystycznych dla tamtego okresu absurdów – nawiązujących do lat 80. XX wieku czekało na uczestników również w samym budynku dworca. W poczekalni funkcjonował Bar Dworcowy kategorii V, gdzie sprzedawczyni z ponurą miną serwowała to, co akurat przywiózł dostawca. Mieli szczęście ci, którzy załapali się na fasolkę po bretońsku. Była też oranżada, ocet i kiszone ogórki oraz gorąca do pewnego czasu herbata. „Klientów nierozpłaszczonych nie obsługujemy” – rzucał się w oczy duży plakat na ścianie tuż nad ladą. Oczywiście, aby dostać coś ekstra, należało nie tylko grzecznie i cierpliwie odstać swoje w kolejce, ale też wykazać się sporą kurtuazją wobec bufetowej. Jednemu panu z dzieckiem udało się nawet dostać dwie czekolady, co wzbudziło zazdrość innych.
Kto nudził się w oczekiwaniu na swój pociąg, mógł spróbować swoich sił w grze symulującej zakupy w czasach gospodarki centralnie planowanej. Inni zwiedzali okolicznościową wystawę plakatu, można było też zapoznać się z zakazaną w tamtych czasach literaturą. Na miłośników prasy czekały „Trybuna Ludu”, „Świat Młodych” i inne wydawnictwa lat 70. i 80. Wieczorem na biało-czarnym ekranie wyświetlano kroniki filmowe i ówczesne wydania Dziennika Telewizyjnego.
Na dworze panował mróz, toteż można było ogrzać się przy ustawionych na parkingu koksownikach. Dłuższy pobyt w tym miejscu był jednak ryzykowny, bo taki obywatel szybko wzbudzał zainteresowanie milicjantów. A z głośników przez cały dzień słychać było muzyczne utwory związane z antykomunistyczną opozycją.
Dramatycznie i absurdalnie
Tego dnia dworzec odwiedzali różni goście, wśród nich był również wójt Marek Olechowski, który doskonale pamięta dzień zwany potocznie „niedzielą bez Teleranka”. Z kolei Tadeusz Szymańczak wspominał: – Dla mnie ten dzień 13 grudnia jest bardzo ważny. Wiąże się on z moim internowaniem i walką o demokrację. Po strajku w Bydgoszczy, po prowokacji bydgoskiej, po internowaniu i po przesłuchaniach w KW Milicji w Skierniewicach niczego nie żałuje, choć oczekiwałbym, aby mnie i moich kolegów ktoś przeprosił, bo siedzieliśmy w więzieniu bez wyroku walcząc o prawa dla wszystkich Polaków.
– Niezbyt miło wspominam tamte czasy, bo działałem jako opozycjonista i ciężko było. Jednak muszę przyznać, że bardzo podoba mi się to, co zostało tu zorganizowane, to naprawdę tak wyglądało – mówił jeden ze starszych mieszkańców Teresina w obecności przybyłej grupki młodzieży.
– Tak naprawdę, to w szkołach mało dowiadujemy się o stanie wojennym w Polsce, bo taki jest dzisiejszy program nauczania. Zdecydowanie więcej wiem od rodziców i od ludzi, którzy te czasy aktywnie przeżyli – mówiła jedna z uczennic teresińskiej szkoły.
– Poza dramatem stanu wojennego, chcieliśmy przypomnieć realia życia w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, które kojarzą się zarówno z wyjątkowym absurdem, ale też z ustawiczną walką o normalne warunki życia – stwierdził zastępca wójta Marek Jaworski.
Przez cały dzień przewinęło się przez dworzec i okolice bardzo dużo ludzi. Jedni byli zdziwieni, inni zaskoczeni, a jeszcze inni zostawali tu na dłużej, dzieląc się wspomnieniami, szczególnie dotyczącymi 13 grudnia 1981 roku.
Taki właśnie niecodzienny happening zorganizowali wspólnie: Teresiński Ośrodek Kultury, Gminna Biblioteka Publiczna oraz Urząd Gminy Teresin. Przedsięwzięcie niebanalne i warte powtórzenia.
Marcin Odolczyk
Fot. Marcin Odolczyk
Dodaj komentarz